Domena publiczna czyli jak użyć cudzej twórczości za darmo i bez pozwolenia

sty 4, 2021 | Podstawy prawa autorskiego

W SKRÓCIE: dowiesz się, czy prawa autorskie mają „datę ważności” – przez ile lat możesz legalnie zarabiać na własnej twórczości i jak długo trzeba czekać, żeby móc bez pytania oraz bez płacenia skorzystać z twórczości cudzej. Prawniczo rzecz ujmując – będzie o tym, kiedy wygasają autorskie prawa majątkowe.

Czy prawa autorskie mają datę ważności?

I tak, i nie. Jak zapewne pamiętasz z 1 Lekcji mojego Internetowego Prawa Autorskiego, mamy dwa rodzaje praw autorskich:

OSOBISTE prawa autorskie

Osobiste to te, które wynikają ze „świętej więzi” Twórcy z Utworem. Stoją na straży tego, by dumny autor mógł być kojarzony ze swoim dziełem (obowiązek podpisywania utworów!). Gwarantują, że Utwór będzie istnieć w takim kształcie, jak stworzył go Autor (nie możesz wziąć czyjegoś obrazu, wykadrować go sobie w jakiś dziwny sposób, wymazać kilku postaci i udawać, że zawsze tak było).

r

Te prawa nie wygasają NIGDY

MAJĄTKOWE prawa autorskie

Majątkowe to w skrócie te, które związane są z zarabianiem na utworze, korzystaniem z niego i decydowaniem o tym, gdzie i jak go rozpowszechniać np. w Internecie.

I te już „termin ważności” mają. Ten wpis jest właśnie o tym, co się z tym wiąże i jak ten termin wyliczyć.

 

Dlaczego na utworze nie można zarabiać wiecznie?

Upraszczając: żeby wspierać rozwój kultury i wymianę myśli. Nawet patenty na przełomowe wynalazki nadawane są tylko na kilka/kilkanaście lat – właśnie po to, by świat się rozwijał, a ludzie mogli korzystać z wcześniejszych osiągnięć i ulepszać je, zamiast za każdym razem od nowa wymyślać koło.

Z tego powodu z utworów, do których wygasły już prawa autorskie majątkowe, może swobodnie korzystać KAŻDY, i to w dowolny sposób, również komercyjny.

Hmm… Skoro wolny dostęp do twórczości jest taki ważny i korzystny dla całego świata, to być może zapytasz, po co nam w ogóle prawa autorskie? Odpowiedź jest prosta: po to, żeby zachęcić twórców do tworzenia, dając im szansę na godne zarobienie na swojej twórczości. A jeśli ktoś lubi działać „pro publico bono” to w końcu zawsze może dzielić się swoją pracą za darmo, choćby na licencji creative commons. Zarabianie na prawach autorskich to prawo, a nie przymus. Ale dalej jest to prawo, które powinniśmy szanować (co najmniej przez 70 lat, ale o tym za chwilkę…).

Pamiętasz? Lekcję 1 tego kursu zaczęłam właśnie od wyjaśnień, że prawo autorskie to taki wieczny taniec, balansowanie między tym, jak dbać o czyjąś twórczość (żeby twórca mógł zarabiać i był darzony szacunkiem) oraz tego, jak legalnie (i czasem całkiem za darmo!) sobie z tej twórczości korzystać, dla dobra całej naszej cywilizacji.

Jak widzisz, nie żartowałam, gdy mówiłam, że warto przeczytać wstęp do kursu, który zawarłam w lekcji 1. Zamieściłam tam kilka ogólnych informacji o prawie autorskim, które pozwolą lepiej zrozumieć, o co w tym wszystkim właściwie chodzi. Kliknij TUTAJ, by zapoznać się z tymi niezbędnymi podstawami.

70 lat ochrony, a nawet… dłużej!

Mądrzy ludzie uznali, że 70 lat to wystarczający czas, żeby samemu odpowiednio zarobić na swoim utworze i jeszcze dać szansę swoim dzieciom i wnukom na skorzystanie tantiem.

Dokładniej rzecz ujmując, termin ważności majątkowych praw autorskich to 70 lat od śmierci twórcy. To znaczy, że swobodnie możesz czerpać profity ze swoich Utworów oraz niepodzielnie decydować o sposobach korzystania z nich przez całe swoje życie! A później Twoi spadkobiercy będą mieć jeszcze 7 długich dekad „odcinania kuponów” od Twojej twórczości.

Dopiero po tym czasie autorskie prawa majątkowe bezpowrotnie wygasną. Twórca (albo ktoś, kto te prawa autorskie później nabył) przestaje być wtedy niepodzielnym panem i władcą Utworu

(a na temat tego, jak różne mogą być Utwory i jakie nieprawdopodobne rzeczy, które na co dzień tworzysz, mogą być chronione prawem autorskim – pisałam w Lekcji 2)

Od tej pory Utwór staje się dobrem wspólnym, własnością publiczną. Wchodzi do domeny publicznej – co oznacza, że od tej pory każdy z nas może go sobie wykorzystywać i rozpowszechniać bez zgody twórcy.

Nie potrzeba do tego żadnego specjalnego pozwolenia, nie trzeba nikogo pytać o zgodę. Można też na nim bez problemu zarabiać!

Sensowność tego mechanizmu widać czasem przy ciekawych książkach, wydanych już jakiś czas temu w niewielkiej liczbie egzemplarzy. Trudno do nich dotrzeć, nikomu nie zależy już na zarabianiu na nich (z dowolnych przyczyn: autor może już nie żyje, spadkobierców nie posiada, wydawnictwo, które kupiło prawa, może już dawno nie istnieć), więc nie ma szans na wznowienie czy dodruk. A z drugiej strony – póki majątkowe prawa autorskie działają, nie można takiego utworu w pełni legalnie swobodnie multiplikować, choćby nawet chciało się to zrobić charytatywnie, dla dobra wszystkich pasjonatów, którzy nie są w stanie dotrzeć do ciekawej treści, mimo że bardzo by chcieli. Prawo autorskie blokuje wszystkich tych, którzy chętnie wzięliby sprawy w swoje ręce i samodzielnie zainwestowali w ponowną publikację. Dzięki przepisom o domenie publicznej, można po latach takie dzieła znów „zagospodarować” i przypomnieć je światu – bez prawnych komplikacji, szukania spadkobierców autora czy następców prawnych wydawnictwa, bez stresów z umowami itd. Bierzesz i działasz. Wszystko właśnie dzięki temu, że majątkowe prawa autorskie po jakimś czasie same wygasają.

Jak możesz wykorzystać domenę publiczną dla własnych celów

Co dokładnie możesz zrobić z takim utworem z domeny publicznej? Jak z niego skorzystać dla własnej korzyści i dla dobra swojego biznesu?

Obrazy i fotografie w wersji cyfrowej:

  • mogą uatrakcyjniać tworzone przez Ciebie treści – zamiast darmowych materiałów ze stocka, które pojawiają się wszędzie…
  • Mogą ilustrować Twoje blogowe wpisy, e-booki, kursy online, pojawiać się w filmach, prezentacjach multimedialnych itd. Wiedzą o tym dobrze wszelkie popularne fanpage’e przerabiające stare obrazy na memy.
  • Możesz je bez obaw używać w postach lub komentarzach w serwisach społecznościowych jako tzw. „obrazki dla przyciągnięcia uwagi”
  •  albo jako tło da Instastories.

Wymieniajmy dalej – możesz ich swobodnie używać w tzw. moodboardów czy tablicach inspiracji (to ważne – jeśli tworzysz dla klienta moodboard, musisz uważać, by nie naruszyć cudzych praw autorskich.
Albo do photobashingu – tu także, jak przy moodboardach, trzeba zadbać o to, by używać albo materiałów nietwórczych, albo dostępnych na otwartych licencjach, albo właśnie takich, co do których prawa majątkowe już wygasły.

Możesz też je wykorzystać na przedmiotach materialnych:

  •  Mogą być ciekawym wzorem na okładce książek, planerów czy notesów.
  •  Możesz je wydać w postaci albumów z twórczością danego artysty lub w formie antologii, sprzedawać jako plakaty
  • jako ciekawe oryginalne puzzle
  • lub w formie… nadruków! Na kubki albo na koszulki!

W końcu dzieła artystów zmarłych 1950 roku lub wcześniej to nie tylko trącące myszką starocie. Znany chyba wszystkim Edward Munch zmarł w 1944 roku, a przecież jego „Krzyk” jest już obrazem właściwie kultowym. A na pewno mocno popkulturowym.

Można je kopiować także inną techniką – np. jeśli prowadzisz szkołę rysunku czy malarstwa, bez obaw możesz korzystać z takich prac, aby Twoi uczniowie trenowali poprzez naśladownictwo.

Równie wiele możliwości dają stare teksty – opowiadania, powieści czy wiersze.

  •  Możesz wzbogacić ofertę własnego wydawnictwa o antologie wierszy lub opowiadań, wydać jedną z nieśmiertelnych lektur szkolnych, które zawsze znajdą nabywców (zwłaszcza, jeśli dołożysz trochę pracy i wzbogacisz swoje wydanie o ciekawe opracowanie).
  • Tak jak obrazy – możesz je publikować na swoich stronach internetowych, w mediach społecznościowych, wzbogacać nimi własne produkty online…
  • Fragmenty oryginalnych tekstów można używać np. na zajęciach językowych, w formie kserówek (które często bywają na bakier z legalnością…) lub we własnych odpłatnych materiałach edukacyjnych.

Utwory w obcych językach możesz też swobodnie i legalnie tłumaczyć, jeśli np. chcesz je wydać lub po prostu wzbogacić swoje portfolio i pokazać swój kunszt tłumaczeniowy potencjalnym klientom.

A jeśli przypadkiem interesujesz się sztuczną inteligencją, deep learningiem i podobnymi technikami, to wiedz, że dziełami z domeny publicznej legalnie „nakarmisz” również swoje samouczące się algorytmy.

 Oczywiście potencjalnych sposobów korzystania i zarabiania na utworach z domeny publicznej jest dużo, dużo więcej, ale myślę, że już ta próbka możliwości daje pewien ogląd na to, jak przydatna może to być baza contentu.

Jak wyliczyć, czy utwór jest już w domenie publicznej

Widzisz już, jak ciekawą i przydatną bazą contentu może być domena publiczna!
Jak więc upewnić się, że z danego utworu możesz już swobodnie skorzystać?

Jeśli interesuje Cię dokładny przepis – zajrzyj do przepisów od art. 36 do art. 39 ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych. Tam nasz ustawodawca umieścił wszystkie niezbędne wskazówki jak sprawdzić, czy autorskie prawa majątkowe do jakiegoś utworu już wygasły. Pozwolisz, że nie będę ich cytować w całości, ale za to postaram się w skrócie oddać ich ducha.

Ważną datą dla naszych obliczeń, tak jak już wyżej pisałam, jest data śmierci twórcy.

Czasem nie jest to takie proste i ustawa wprowadza dodatkowe warunki. Na przykład:

  • jeśli Utwór miał kilku twórców – patrzymy na datę śmierci tego, który przeżył pozostałych.
  • Ciekawie jest też z filmami, które tworzy czasem cała kilkudziesięcio- lub kilkusetosobowa ekipa. Wtedy wystarczy, że sprawdzimy daty śmierci: głównego reżysera, autora scenariusza, autora dialogów i kompozytora muzyki filmowej.
  • A jeśli nie wiemy, kto był twórcą – patrzymy na datę pierwszego rozpowszechnienia.

Interesuje nas tylko rok śmierci, a nie daty dzienne. To od tego roku liczymy ustawowe 70 lat „w latach pełnych”:
Jeśli śmierć miała miejsce w roku 1950, bez względu na to, czy w styczniu, czy w grudniu, to pierwszy pełny rok od zgonu zacznie się 01 stycznia 1951 roku;
pierwszy pełny rok minie po godzinie 23.59 w dniu 31 grudnia 1951,
drugi pełny rok – 31.12.1952….
dziesiąty minie 31 grudnia 1960 roku,
– a siedemdziesiąty – 31 grudnia roku numer 2020.
Prawa autorskie majątkowe trwać będą aż do północy. Czyli…

Już w pierwszej sekundzie 1 stycznia 2021 roku po majątkowych prawach autorskich nie zostanie ślad, bo wygasną.

Oznacza to, że obecnie bez obaw możemy korzystać z prac twórców, którzy zmarli w roku 1950 lub wcześniej. Otwiera to przed nami bogaty katalog klasyków z wcześniejszych wieków, ale i prace autorów zmarłych w czasie II wojny światowej i w ciągu kilku kolejnych lat po niej.

Zawsze, każdorazowo sprawdzaj daty śmierci twórców, których twórczość wpadła Ci w oko. A jeśli chcesz być na bieżąco z tym, czyich dzieł możesz bez problemu w swoim online’owym biznesie użyć, polecam bardzo przydatną kategorię z Wikipedii: Zmarli w 1950 roku.

Warunki legalnego skorzystania z domeny publicznej

Jest jakiś haczyk? Nie. Ale za to jest kilka warunków.

Często domenę publiczną kwituje się prosto, że z takich utworów można korzystać „swobodnie” czy tam „bez ograniczeń”. Bo i owszem – bez problemu możesz na nich zarabiać. Odpada stres związany z ewentualnym pozwem i wątpliwościami, czy sposób, w jaki używasz danego utworu, przypadkiem nie wykracza poza dozwolony bezpłatny cytat albo nie wymaga mimo wszystko uiszczenia wynagrodzenia autorowi takiej treści…

Musisz jedynie pamiętać, że utwór w domenie publicznej nie staje się z automatu „niczyj”. Dalej ma autora, o którym trzeba pamiętać. I dalej powinien istnieć w takiej formie, jak umyślił to sobie jego autor, tworząc go. Bo – przypominam – wygasają tylko majątkowe prawa autorskie. Osobiste prawa autorskie są wieczne.

Autorskie prawa osobiste

Art.16. Jeżeli ustawa nie stanowi inaczej, autorskie prawa osobiste chronią nieograniczoną w czasie i niepodlegającą zrzeczeniu się lub zbyciu więź twórcy z utworem, a w szczególności prawo do:

  1. autorstwa utworu;
  2. oznaczenia utworu swoim nazwiskiem lub pseudonimem albo do udostępniania go anonimowo;
  3. nienaruszalności treści i formy utworu oraz jego rzetelnego wykorzystania;
  4. decydowania o pierwszym udostępnieniu utworu publiczności;
  5.  nadzoru nad sposobem korzystania z utworu.

Dlatego trzymaj się następujących reguł:

1.

Pamiętaj, by uszanować święty związek Utworu i Autora. Zawsze podpisz wykorzystany utwór imieniem i nazwiskiem lub pseudonimem jego twórcy (chyba, że to utwór anonimowy).

2.

Nie wolno Ci też przywłaszczyć sobie autorstwa utworu – mimo że mogę na swojej stronie, bez specjalnego powodu, opublikować np. tekst sztuki Hamleta, to dalej nie mogę udawać, że to moja twórczość. Domena publiczna nie jest więc sprytną metodą na np. szybsze pisanie prac dyplomowych – plagiat pracy kogoś, kto umarł ponad 70 lat temu dalej pozostaje karalnym plagiatem.

3.

Szanuj wykorzystywany utwór. Wykorzystuj go rzetelnie. Zarabiaj na nim ale w sposób… godny. Nowe użycie utworu z domeny publicznej nie powinno wypaczać wartości, które za tym utworem stały. Dzieła promującego katolickie wartości nie powinno się wykorzystywać do ukazywania działań z nimi sprzecznych. Utwory krytykujące rozbuchany kapitalizm nie powinny być wykorzystywane w reklamie produktów nastawionych wyłącznie na zysk, i tak dalej.
Przykład z życia?
Użycie na na komercyjnym stojaku na rowery figury krasnala, stworzonej w ramach antykomunistycznego ruchu Pomarańczowej Alternatywy. Tu, według sądu, zgrzyt ideologiczny był zbyt duży.

Inny przykład – tym razem może i nie zakończony wyrokiem sądowym, ale dość dobrze opisującym, o co mi chodzi, gdy piszę o „rzetelnym wykorzystaniu” utworu: miałam kiedyś nieprzyjemność obejrzenia relacji z jakiegoś wojskowego wydarzenia, na którym recytowano tekst wiersza Juliana Tuwima „Do prostego człowieka” całkowicie ignorując pacyfistyczny wydźwięk tego utworu. Może i owszem, skupienie się na tym, że „trzeba iść i z armat walić!” brzmiało bojowo, ale zdecydowanie nie było to rzetelne wykorzystanie tej twórczości…

Nie ryzykowałabym również wykorzystywania utworu lub postaci literackiej ważnej z punktu widzenia np. tożsamości narodowej w reklamie produktu „mało godnego”, np. papieru toaletowego czy prezerwatyw.

4.

Zawsze upewnij się, że Utwór, którego chcesz użyć, na pewno trafił do domeny publicznej. Niekiedy w jednym dziele połączonych jest kilka różnych utworów:

  • np. tekst oryginalnej powieści mógł już przejść do domeny publicznej, ale tłumaczenie napisał ktoś inny, kto umarł dużo później. Tłumaczenie to odrębny utwór!
  • przy piosenkach nie patrz na wykonawcę, a na autora tekstu i kompozytora melodii!
  • prawa autorskie do powieści mogły już wygasnąć, ale wciąż objęty prawami autorskimi będzie film nakręcony na jej podstawie albo serialowa adaptacja. To całkiem odrębne utwory!